niedziela, 9 października 2016

Rozdział 2

Prywatna Akademia Szczytu Nadziei. Ekskluzywna, usankcjonowana przez rząd szkoła, przyjmująca tylko uczniów z wyjątkowymi umiejętnościami. Miała na celu podnieść „nadzieję” całego narodu i z tego powodu była znana pod nazwą „Akademia Nadziei”. Gdy okazało się, że każdy jej uczeń ma zapewniony sukces w życiu, stała się przyczyną zazdrości ze strony zwykłych osób. Nie była to żadna przesada, ponieważ wielu jej absolwentów zajmowało wysokie pozycje we wszystkich dziedzinach: czy to nauki, czy sportu, czy gastronomii...
By zostać przyjętym, trzeba spełniać dwa warunki:
Mieć ukończone gimnazjum.
Być najlepszym w wybranym przez siebie kierunku.
W Szczycie Nadziei nie ma egzaminów wstępnych. Uczniowie posiadają tak wiele różniących się od siebie talentów, że robienie ich byłoby bezsensowne. Zamiast tego, nauczyciele przyglądają się swoim podopiecznym, a następnie pomagają im stawać się coraz lepszymi. Ktoś nawet kiedyś powiedział, że pracownicy Akademii Nadziei są jak rodzice, których życiowym celem jest rozwijanie umiejętności ich dzieci.
Ale teraz uczniowie...
Jak i sama akademia...
Muszą stawić czoła nadchodzącemu kryzysowi...

***

Akademia Szczytu Nadziei, część wschodnia.
Budynek, który znajdował się w tej części kampusu, był jedynym miejscem, do którego nie wolno było wchodzić uczniom. Korytarze, zwykle zapełnione zabieganymi pedagogami, teraz stały puste. Laboratoria, prywatne pokoje i biura zostały opuszczone. Wszyscy pracownicy placówki zebrali się w jednym miejscu:
Sali konferencyjnej numer 13.
Znajdowała się na najwyższym piętrze i mogła pomieścić aż trzysta osób. Dzisiaj zebrali się w niej wszyscy nauczyciele. Nie ostało się żadne wolne krzesło.
Ale, pomimo takiego tłumu, na sali panowała cisza. Słychać było głos tylko jednej osoby... dyrektora akademii, Jina Kirigiri.
Patrzył na pedagogów z podwyższenia i czytał tekst z kartki. Jego głos nie miał w sobie żadnych emocji, jego twarz pozostała bez wyrazu. Można by pomyśleć, że Kirigiri jest robotem. Ale, choć z zewnątrz dyrektor wydawał się być obojętny, w środku targało nim wiele emocji.
To wydarzenie było dla niego wielkim wyzwaniem, ale jego obowiązkiem było przekazać wszystkim ostateczną decyzję. Nie miała ona wiele sensu, ale nie mógł pokazać po sobie wahania. Nie miał też czasu na dokładne omawianie całej sytuacji i odpowiadanie na niezadane pytania. A gdyby miał, to poświęciłby go na coś o wiele ważniejszego, na coś co powinien już dawno...
- Mówi pan, że mamy to zatuszować? - ktoś nagle zapytał.
Kirigiri podniósł głowę i zobaczył trzysta wpatrzonych w niego twarzy, czekających na odpowiedź.
To nie było przeszywające spojrzenie. To było coś jeszcze bardziej nieprzyjemnego. Dyrektor dostał gęsiej skórki. Odwrócił głowę w stronę czterech osób siedzących po jego prawicy, ale żadna z nich nie spojrzała mu prosto w oczy. Wszyscy wyglądali starzej niż zwykle, ich twarze były pokryte zmarszczkami. Członkowie Komitetu Wykonawczego Akademii Szczytu Nadziei już się poddali.
Tak jak ty... - uśmiechnął się w myślach. Nie, żebym myślał, że ty wciąż będziesz miał nadzieję.
Kirigiri spojrzał przed siebie pewnym wzrokiem. Zrezygnował z odczytywania tekstu.
- Pozwólcie mi wytłumaczyć - powiedział. - Taką decyzję podjął Komitet Wykonawczy Akademii Szczytu Nadziei po długiej dyskusji.
Temperatura w pomieszczeniu spadła... A może to on się rozgrzał. Kirigiri napił się wody, zanim zaczął mówić dalej.
- Wiemy, że może wydać się wam ona dziwna i niezrozumiała.
Członkowie Komitetu, którzy byli owymi „my”, nawet nie drgnęli. Zupełnie jakby wiedzieli, że dyrektor postanowi wyjaśnić wszystko własnymi słowami.
- Nie myślcie, że zamierzamy to zataić jakiś prywatnych przyczyn. Gdyby to było możliwe, wziąłbym za wszystko pełną odpowiedzialność. Jednak to nie może zostać zakończone w ten sposób. Nie pomogłoby również, gdyby każdy z nas poniósł odpowiedzialność za to wydarzenie. To sprawa zbyt wysokiej wagi.
Kirigiri przerwał i napił się trochę wody.
- Oczywiście, ta decyzja nie jest jedną z lepszych. Gdyby była, nikt by „nie paradował” nam za murem.
Dyrektor wskazał na okna, niektórzy z zebranych spojrzeli w ich stronę posępnie.
- Ostatnio „paraduje” coraz więcej uczniów. Nienawidzą nas... I mają do tego pełne prawo.
Kirigiri powoli rozejrzał się po sali, przekazując wszystkim, za pomocą spojrzenia, swoje myśli i uczucia.
- Nasza filozofia „nadziei dla ludzkości” jest słuszna. Ale gdyby wszyscy dowiedzieli się o tym incydencie, ta „nadzieja” przestałaby mieć jakiekolwiek znaczenie. To byłaby największa strata w dziejach historii... Ani rząd, ani nasi absolwenci tego nie chcą.
Rząd i absolwenci... Salę wypełniły szepty.
- To właśnie dlatego ja i członkowie Komitetu Wykonawczego Akademii Szczytu Nadziei postanowiliśmy zatuszować całą sprawę.
Kirigiri ponownie spojrzał na zrezygnowanych współpracowników. Wszystko zrzucili na barki dyrektorowi. Siedzieli w milczeniu a z ich twarzy nie dao się wyczytać żadnych emocji.
- Jak już powiedziałem, ta decyzja jest nieodpowiednia. Ale naszym obowiązkiem jako nauczycieli jest ochrona uczniów. Zwłaszcza, że teraz wszyscy pałają nienawiścią do osób posiadających talent. Poza tym... Musimy pamiętać jeszcze o czymś.
Trzystu pracowników wytężyło słuch.
- Nie ważne jak przerażające czyny popełnił ten uczeń, nie zmieni to faktu, że to on jest „nadzieją”, którą sami stworzyliśmy.
Spojrzenie nauczycieli się zmieniło.
Nikt nic nie powiedział.
Na sali panowała absolutna cisza.
Żaden z pracowników zaprzeczył jego słowom.
Żaden z pracowników nie potrafił tego zrobić.
Ponieważ dyrektor wyraził się jasno, wszyscy myśleli o tym samym. Byli i naukowcami, i nauczycielami, skoncentrowanymi na rozwijaniu niezwykłych zdolności uczniów. I tak jak każdy naukowiec, mieli obsesję na pewnym punkcie. Dla nich tym punktem był talent. Każdy, kto nie posiadał talentu, nie miał prawa wstępu do Akademii Nadziei.
Dlatego, słuchając słów dyrektora, podjęli decyzję.
Musieli chronić filozofię, w którą wierzyli.
Musieli chronić przyszłość, w którą wierzyli.
Musieli chronić nadzieję, w którą wierzyli.
I to dlatego postanowili zataić Największy, Najbardziej Bestialski Incydent w Historii Akademii Szczytu Nadziei.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaplanowałam dodawać rozdziały co dwa tygodnie... Ale cóż poradzić. Dwójka jest bardzo króciutka. Ale trójka jest porażająco długaśna! I z tego powodu mam zamiar przedzielić ją na co najmniej dwie części. Pierwsza pojawi się... Już za tydzień. I tak oto pomysł dodawania rozdziałów co dwa tygodnie diabli wzięli, ale z tego powodu chyba będziecie się cieszyć - w końcu o tydzień szybciej będziecie mogli przeczytać kolejny rozdział. Albo jego część :D
Jeśli natraficie na błędy to mówcie!

2 komentarze:

  1. Dzięki za tłumaczenie, bardzo przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wielkie dzięki za tłumaczenie. Język w danganronpie zero nie jest prosty i ciężko to się czyta a ty mi tu umilasz+bardzo chcę poznać wszystko co jest dostępne z danganronpy, bo kocham tą serię, więc mega ci dziękuje.

    OdpowiedzUsuń